OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Maciej Bajorek, Pierwsza wojna światowa oczami żołnierza polskiego w armii austro-węgierskiej. Część VIII.

Na podstawie wojennej korespondencji Jana Bajorka z Rzepiennika Suchego.

List Jana Bajorka do matki Wiktorii.
Lipiec 1918 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.

















 






                    Następną korespondencję odnotowujemy po długich dwóch miesiącach, na początku lipca 1918 roku. Jan pisał, że jest zdrowy i szczęśliwie wyszedł już ze szpitala po nieco dłuższym pobycie. Już nie narzekał na żadne dolegliwości zdrowotne i mógł  brać czynny udział w działaniach wojennych. Informował również rodzinę, że kolega z rodzinnej wsi, niejaki Mierzwa wyjechał na urlop do domu. To jemu należało przekazać pakunek dla Jana. Tam gdzie przebywał ceny były dosyć wysokie, nawet chleb, podstawa codziennego wyżywienia, był drogi. Prosił więc o przysłanie mu chleba, gdyż pakunku o innej zawartości mógłby nie otrzymać.
List Jana Bajorka do matki Wiktorii.
20 lipca 1918 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.
          W ostatnim roku Jan już nie brał aż tak aktywnego udziału w działaniach wojennych. Można przyjąć, że nie był już narażony w dużym stopniu na rany, bądź ewentualną utratę życia na froncie. Dzięki mniej wzmożonemu udziałowi w wojnie, mógł utrzymywać  niemal codzienny korespondencyjny kontakt z pełną obaw rodziną. Jan napisał nieco dłuższy i zdecydowanie bardziej utrzymany w optymistycznym tonie list do matki, Wiktorii, datowany na 20 lipca 1918 roku.  Pisał w nim, iż nie bierze aktualnie aktywnego udziału w działaniach czysto wojskowych. Jego bieżący przydział był na tyłach armii. Dzięki temu zyskał sposobność na częstszą korespondencję, z której bez wątpienia będzie korzystał. Aktualnie mógł pisywać listy codziennie. Postara się wysyłać rodzinie regularne informacje o swoim wojennym powodzeniu. Jan jedynie nieco ubolewał nad faktem, że przez okres dwóch tygodni nie otrzymał z rodzinnego domu żadnego listu, kartki, z których mógłby zaczerpnąć informacji o bieżącej sytuacji w domu. On oczywiście rozumiał brak korespondencji, gdyż w porze letniej na wsi jest wzmożony okres prac rolniczych, przede wszystkim żniw. Był bardzo zmartwiony faktem, że już kolejny rok nie może w nich wziąć udziału. Praca w gospodarstwie rolnym w tym okresie była wyjątkowo trudna, ciężka i czasochłonna, a on jako sumienny człowiek i bardzo dobry gospodarz, poczuwał się do obowiązku pracy na rodzinnej ziemi. Chciał otrzymać rychłą informacje o tempie i rodzaju prac w żniwach. Intrygował go fakt samych warunków pogodowych, które bez wątpienia mają niemal najważniejszy wpływ na efektywność rolniczego rzemiosła. Jan prosił o wysłanie mu chociaż jednego bochenka chleba, który był dla niego bardzo zbawienny w tym czasie. O samych działaniach wojennych nie wspominał wiele, jedynie, że granaty ciągle gwiżdżą. Na warunki pogodowe w aktualnym miejscu stacjonowania nie narzekał, gdyż od niemal tygodnia cieszyli się piękną, słoneczną pogodą o temperaturach bardzo letnich.
               Już 27 lipca wysyła kolejny list do mamy, gdyż otrzymał list z rodzinnego domu i pakunek, o który gorączkowo zabiegał. W tym pakunku było wiele artykułów żywieniowych, z których był niezwykle uradowany. Wojenna droga owej paczki wyniosła aż 10 dni, co nie było bez znaczenia dla stanu poszczególnych artykułów.  Były w nim 3 kawałki suchego chleba, większa racja cukru i kawałek słoniny. Niestety, chleb wskutek obcowania ze słoniną, uległ zepsuciu. Na szczęście pozostał jadalny, co miało duże znaczenie dla strudzonego wojenną tułaczką żołnierza wykończonej armii Austro-Węgier. Jan bardzo dziękował za otrzymany pakunek, który bez wątpienia pomógł mu w przeżyciu kolejnych ciężkich wojennych dni.


List Jana Bajorka do matki Wiktorii.
27 lipca 1918 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.
























                     Ostatnie półrocze wojennej korespondencji Jana z rodziną nie zawiera żadnych ważnych informacji. Jan pisał w listach o swoim szczęśliwym wojennym powodzeniu i dobrych warunkach pogodowych. W każdym liście pozdrawiał rodzinę i dziękował za kolejne listy bądź kartki, z których dowiadywał się regularnie o sytuacji  w domu i rodzinnej miejscowości. Oczywiście dziękował też za skromne pakunki, który były mu niezbędne w przeżyciu trudów Wielkiej Wojny.

                    Do tej pory przedstawiłem jedynie listy, które szeregowy Jan Bajorek wysyłał do rodzinnego domu. Niestety, wskutek wojennych działań bądź innych okoliczności, rodzina Jana nie jest już w posiadaniu korespondencji, którą Jan na wojnie otrzymywał z rodzinnego domu.


Fragmenty pracy licencjackiej napisanej pod kierunkiem dr. hab. Dariusza Nawrota, obronionej w Instytucie Historii Wydziału Nauk Społecznych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach w roku 2013.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Zostań Patronem Z Pogranicza