OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

sobota, 9 stycznia 2016

Wybuch granatu z wojny w Gorlicach - rok 1929.

Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.



Wybuch granatu z wojny w Gorlicach
Z Gorlic donoszą nam: W dniu 1 maja Br. Stało się miasto Gorlice widownią niezwykłego wypadku.
Około godziny 11 przed południem dał się słyszeć straszny huk, który wstrząsnął murami całego miasta. Ludzie powybiegali na ulice w panicznym strachu, nie wiedząc, co się stało. Za chwilę w stronie zachodniej miasta ujrzano duży czarny słup dymu. W tamtą stronę skierowano kroki. Wkrótce sprawa się wyjaśniła.
Tuż obok cmentarza chrześcijańskiego rozbierano od kilku dni resztki murów domu Honoraty Kostkiewiczowej, zburzonego jeszcze w okresie wojny. Podczas pięciomiesięcznych walk pozycyjnych pod Gorlicami w latach 1914/1915, aż do chwili przełamania frontu rosyjskiego w dniu 2 maja 1915 roku, cmentarz chrześcijański w Gorlicach, otoczony wokoło murem, stanowił główną redutę obronną wojsk rosyjskich. Toteż na cmentarz ten kierowane były stale lufy armat austrjackich, a później niemieckich. Setki i tysiące granatów różnego kalibru pruły ziemię cmentarną i jej najbliższą okolicę, niszcząc wszystko dokoła. Wówczas to uległ zburzeniu także dom Kostkiewiczowej i do tej pory leżał w gruzach.
Obecnie przy usuwaniu jego resztek robotnicy natrafili na 18-centymetrowy granat austrjacki, który zarył się głęboko w ziemię, lecz wówczas nie wybuchnął. Przeleżał w ziemi 15 lat w stanie nieuszkodzonym, nie utraciwszy nic ze swojej siły wybuchowej. Robotnicy granat porzucili, nie doniósłszy o swem odkryciu władzom.
Drugiego czy trzeciego dnia po odkopaniu, granat dostał się w niewytłumaczony na razie sposób do rąk umysłowo chorego syna Kostkiewiczowej Edmunda, który wpadł na „kapitalny” pomysł. O kilkanaście kroków od burzonego domu rozniecił ognisko i wrzucił w nie granat. Na tyle miał jeszcze świadomości, iż wybuch może go zabić, więc wiedziony instynktem samozachowawczym, ukrył się za stosem cegieł, ustawionym o jakich 20 kroków od ogniska i tam czekał na wynik.
W chwilę potem straszny wybuch 18-centimetrowego granatu wstrząsnął powietrzem, od siły wybuchu wyleciały wszystkie szyby w oknach okolicznych domów.
Siła wybuchu zwróciła się w kierunku wschodnim ku miastu, na które padło mnóstwo większych i mniejszych odłamków rozdartego grantu. Na dach gmachu gimnazjalnego, oddalonego o 500 metrów od miejsca katastrofy, spadło kilka kawałków rozerwanego granatu w chwili, kiedy młodzież szkolna pod kierunkiem prof. P. Dziepka i w obecności dyrektora P. Prokopk odbywała na boisku szkolnem naukę gimnastyki. Nie wiedząc, czy nie nastąpią dalsze wybuchy, natychmiast polecono młodzieży ukryć się wewnątrz gmachu szkolnego. Znacznej wielkości odłamki granatu znaleziono nawet obok garażu Rady Powiatowej, oddalonej o kilometr od miejsca wybuchu. Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach.
Sam sprawca nieszczęścia uniknął niechybnej śmierci tylko dzięki ukryciu się za stosem cegieł. Stos ten pod parciem prądu powietrza wywrócił się, a spadając cegły potłukły nieco szaleńcza, który dopiero wówczas począł uciekać.
Przytrzymany przez policjanta drżał, blady jak chusta. Przy badaniu oświadczył, że ten granat wystrzelił na 1 maja, a na 3 maja ma jeszcze ukryty drugi większy granat. Mówił też, że poprzedniego dnia miał zamiar granatem tym wypłoszyć szczury w hotelu Starka. Nawiasem trzeba dodać, że hotel Starka leży w centrum miasta w gęsto zabudowanej dzielnicy. Nieszczęsnego szaleńca, który mógł się stać przyczyną daleko groźniejszej w skutkach katastrofy, postanowiono umieścić w zakładzie dla obłąkanych.


W mieście Gorlicach jeszcze około 40 proc. budynków leży w gruzach od czasu wojny światowej. Któż odgadnie, ile jeszcze podobnych niebezpiecznych niespodzianek kryje w swoich ruinach to tak ciężko stopą wojny dotknięte miasto, należące do rzędu największych pobojowisk świata!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Zostań Patronem Z Pogranicza