OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Maciej Bajorek, Pierwsza wojna światowa oczami żołnierza polskiego w armii austro-węgierskiej. Część V.

List Jana Bajorka do matki Wiktorii.
23 lutego 1917 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.
Na podstawie wojennej korespondencji Jana Bajorka z Rzepiennika Suchego.

            Na kolejny list rodzina musiała długo czekać. Jan przeniósł się ze swoją kompanią do Tyrolu. Stamtąd napisał dopiero 23  lutego 1917 roku, po długich czterech miesiącach bez korespondencji. Wcześniej otrzymał od brata, Wojciecha list, z którego dowiedział się o rodzinnym zdrowiu i powodzeniu. Sam Jan był teraz zdrowy, ale jego powodzenie było ściśle związane z działaniami wojennymi. Jednego dnia żył, ale w każdej chwili mogła go dopaść śmierć z rąk nieprzyjaciela. Jan miał szczęście, iż aktualnie służył z kuzynem, Bernardem, choć w innej kompanii, ale mieli okazję do sporadycznych spotkań. Jan był pytany we wcześniejszym liście o możliwość otrzymania czasowego urlopu. Owszem starał się o niego. Niestety, bez rezultatu. Nie mógł również nadać ani otrzymać żadnego pakunku. Warunki wojenne były na tyle ciężkie, że urlop i paczki są aktualnie zawieszone. Tym smutnym akcentem Jan kończył swój list i prosił o prędki odpis.
List Jana Bajorka do brata Wojciecha.
28 lutego 1917 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.
             Zaledwie 5 dni później, 28 lutego, Jan wysłał list do brata, Wojciecha. Informował w nim, że jego zdrowie było na zadowalającym poziomie. O samym powodzeniu wojennym wspominał, że nigdy na wojnie nic nie wiadomo. Dowiadujemy się, że w aktualnym miejscu, gdzie przebywa, sroga zima ustąpiła. Właśnie można zaobserwować zmianę pogody na wiosenną, zdecydowanie cieplejszą i ładniejszą. Jan nieco ubolewał nad faktem, że nie ma obok siebie zbyt wielu znajomych z rodzinnych stron. Wymieniał parę nazwisk osób, które raczej słabo znał i nie utrzymywał z nimi bliskiego kontaktu przed wojną. Jan prosił o prędki odpis na ten list. Chciał się dowiedzieć o aktualnej sytuacji w domu i w rodzinnej miejscowości .
             3 marca zaadresowany został kolejny list do rodzinnego domu, tym razem do matki, Wiktorii. Widocznie działania wojenne nie były tak intensywne w tym czasie, jeśli Jan mógł sobie pozwolić na tak częstą korespondencję.  Ostatnia wiadomość o nastaniu wiosny była przedwczesna. W międzyczasie nastąpił powrót srogiej zimy, która w dużym stopniu skomplikowała i utrudniła warunki frontowe i aprowizacyjne.  Jan prosił rodzinę o podanie dokładnych informacji na temat bieżącej sytuacji w rodzinnym gospodarstwie rolnym. Najbardziej interesowały go kwestie ilości bydła. Niemniej istotnym faktem był jaki kontyngent zboża i  ziemniaków rodzina musiała oddać na potrzeby wojenne państwa austro-węgierskiego. Jan informował rodzinę, iż można było już wysyłać paczki do żołnierzy. W sposób nieco nieśmiały prosił o wysłanie mu niewielkiego pakunku. Niestety, w najbliższym czasie Jan urlopu nie otrzyma. Być może wróci na krótki czas do rodzinnego domu jesienią na czasową przepustkę, jeśli tylko Bóg pozwoli. Jan dziękował Bogu, że jeszcze jest mu dane chodzić po tym świecie. Przez te lata wojny jego życie było nie raz i nie dwa narażone na niebezpieczeństwo pożegnania się z ziemskim żywotem. Bez wątpienia Bóg miał Jana w opiece i ten miał nadzieję, że szczęśliwie powróci do rodzinnego domu.

List Jana Bajorka do matki Wiktorii.
3 marca 1917 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.


             

                W tym okresie Jan miał możliwość prowadzenia częstszej korespondencji, z której chętnie korzystał.
List Jana Bajorka do matki Wiktorii.
10 marca 1917 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.
Już 10 marca wysłał  nieco krótszy list do mamy, Wiktorii. Dowiadujemy się, że otrzymał odpis na swój poprzedni list, z którego dowiedział się o aktualnej sytuacji zdrowotno-życiowej w rodzinnym domu. Jan również był zdrowy, a powodzenie jak na wojnie. Dzisiaj żyje, ale nie mógł być niczego pewien. Informował rodzinę, że od 28 marca można adresować pakunki, na który on też po cichu liczył. W miejscu, gdzie Jan przebywał, powoli zaczyna przychodzić wiosna. W liście czytamy o zmianach pogody, ale już sytuacja zdaje się stabilizować. Wraz z wiosną nadeszły obfite opady deszczu. Jan trochę narzekał na duże ilości błota,  do którego ciężko się przyzwyczaić . 
Dużą zmianą w korespondencji był list do brata matki, Jana Romana. Podobnie jak w poprzednich listach, Jan pisał „ujkowi” o warunkach pogodowych i swoich kwestiach zdrowotnych. Było mu smutno, gdyż dawno nie miał żadnego kontaktu z kolegami z rodzinnym stron, którzy również dzielili wojenny trud. Jan wyrażał pewne nadzieje, że być może uda mu się otrzymać urlop na czas rolniczych żniw latem. Jeszcze nie wiadomo czy władze jednostki wojskowej podejmą decyzję o przydzieleniu szeregowym żołnierzom letnich przepustek do domów. Jan swój letni urlop uzależniał również od boskiej opatrzności, która czuwała nad jego wojennymi losami. Jan pisał do wujka również po to, aby dowiedzieć się o bieżącej sytuacji w ich domu i gospodarstwie rolnym. Pytał wujka i ciotkę o ilość koni w gospodarstwie i charakter aktualnych robót polowych. Ciekawiło go, czy pogoda pozwala na rozpoczęcie sezonowych robót rolniczych. List kończył  pozdrowieniem wujostwa, ich rodziny i najbliższych znajomych. 
List Jana Bajorka do matki Wiktorii.
12 czerwca 1917 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.
              Niemałym zdziwieniem zareagowałem na fakt dłuższej przerwy w korespondencji z rodziną.  Dopiero po długich trzech miesiącach Jan zaadresował list do matki, Wiktorii. Dowiadujemy się z niego, że Jan otrzymał krótki czasowy urlop w maju 1917 roku. W tym czasie pomagał rodzinie na gospodarstwie, gdzie wiosenne prace wchodziły w decydujący etap. Mówił o tym, że droga z urlopu nie należała do najłatwiejszych, ale dotarł szczęśliwie do odpowiedniej jednostki wojskowej. Z domu otrzymał pewną ilość pakunków, które były mu niezbędne do przeżycia wojennej doli i niedoli. Niestety, nie wszystko mógł ze sobą wziąć i pewne rzeczy musiał odesłać z powrotem do rodzinnego domu. Jan mówił, że aktualnie byli w fazie zmiany miejsca przydziału wojskowego i niebawem poinformuje rodzinę o tym nowym miejscu.
             Pod koniec czerwca Jan wysłał kolejny krótki list do matki, Wiktorii. Napotkałem na pewne problemy w jego interpretacji. Jan pisał w nim, że w ostatnim czasie otrzymał list od pewnej krewnej wraz z pewnym pakunkiem, który był mu w tym czasie wręcz niezbędny do przeżycia.  Niestety, sam list zachował się w dość marnym stanie i nie można odczytać imienia osoby wspomnianej przez Jana. Wiadomo, że z tego wcześniejszego listu dowiedział się o aktualnej sytuacji w domu i kwestiach zdrowotnych poszczególnych członków najbliższej rodziny. U samego Jana sytuacja wyglądała dobrze. Był zdrowy, nie narzekał na nic, bo już zdążył się przyzwyczaić do wojennych trudności. Dowiadujemy się, że pogodę mieli tam bardzo dobrą pod względem wysokości temperatury. Jedynie deszcze mogłyby nieco ustąpić.


List Jana Bajorka do matki Wiktorii.
13 lipca 1917 r.
Zbiory prywatne Macieja Bajorka.


         W połowie miesiąca lipca Jan wysłał list do mamy. Nie narzekał w nim na swoje wojenne powodzenie, gdyż jeszcze żył i był względnie zdrowy. Narzekał jedynie na tęsknotę za rodzinnym domem, z którego w ostatnim czasie nie dostawał zbyt wielu listów. Był żywo zainteresowany sprawami rodzinnymi, a nie miał możliwości, aby się o nich dowiedzieć. Prosił matkę o częstszą korespondencję, bo chciał mieć chociaż częściowy ogląd aktualnej sytuacji w domu. Jan wspominał o pięknej pogodzie, bez deszczu, ale z niskimi odczuwalnymi temperaturami. Uspokajał rodzinę, że aktualnie nic ciekawego się nie dzieje i niebezpieczeństwo utraty życia jest mniejsze. 

Fragmenty pracy licencjackiej napisanej pod kierunkiem dr. hab. Dariusza Nawrota, obronionej w Instytucie Historii Wydziału Nauk Społecznych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach w roku 2013.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Zostań Patronem Z Pogranicza