OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

piątek, 25 lipca 2014

Zamki w Bieczu



Zamek królewski w Bieczu. 
Rekonstrukcja J. Gumowskiego
 na podstawie fundamentów zachowanych
 na Górze Zamkowej. 
Źródło: G. Ślawska, 
Związki z Bieczem Królowej Jadwigi,
Biecz 1997.
               Biecz od wieków pełnił ważną funkcję administracyjną, sądowniczą i obronną. Do Biecza wielokrotnie przyjeżdżały królowe i królowie Polscy, a samo miasto było świadkiem wielu doniosłych wydarzeń. Istniały tutaj trzy zamki. Jeden z nich stał na wschodnim cyplu wzgórza miejskiego, o którym jest wzmianka w dokumencie fundacyjnym szpitala św. Ducha. Królowa Jadwiga zezwoliła zbudować szpital w 1395 r. w miejscu, gdzie stał ten zamek. Fundamenty zamku zachowały się w ziemi do dzisiaj. Drugi zamek zlokalizowany był około 500 m za miastem przy szosie prowadzącej w kierunku Gorlic na tzw. wzgórzu zamkowym. Tam mieściła się pierwotna osada. W początkach XIII w. został zbudowany tam murowany zamek, którego fundamenty zachowały się do dzisiaj. We wzmiankowanym zamku zamieszkiwali książęta i królowie podczas pobytów w Bieczu. W 1228 r. został dokumentem wydanym w tym zamku w Bieczu przez Konrada Mazowieckiego potwierdzony ustny układ z 1226 r. o sprowadzeniu Krzyżaków do Polski. To tutaj również Władysław Łokietek zastanawiał się nad okresowym przeniesieniem stolicy z Krakowa do Biecza. Zamek jeszcze w 1473 r. był siedzibą urzędu grodzkiego. W dokumencie z 1475 r. wydanym przez Kazimierza Jagiellończyka jest wzmianka, że zamek ten z jego rozkazu został niedawno zniesiony. Prawdopodobnie nie odpowiadał już zmieniającej się technice obronnej. W tym czasie został zniesiony nowy zamek od strony wschodniej miasta w którym zlokalizowana została terenowa administracja państwowa oraz sądy grodzkie i ziemskie. 

              Najbardziej legendarnym i owianym tajemnicą zamkiem był ten umiejscowiony na górze zamkowej zwanej również górą św. Jadwigi królowej. Do czasów dzisiejszych zachowało się kilka legend związanych z owym obiektem. Jedna z nich dotyczy samego powstania zamku, a brzmi ona następująco: Ponad tysiąc lat temu, za panowania Mieszka I, ziemie nazwane małopolską, zostały na stałe włączone do państwa polskiego. Król wraz z licznym rycerstwem i doradcami objeżdżał te ziemie. Szczególne zainteresowanie objawiał ziemiom nadgranicznym. Tutaj istniejące grody obsadzał swoimi załogami, a gdy uznano, że w danej okolicy dla bezpieczeństwa należy wznieść nowy gród obronny, król wyznaczał odpowiedzialnego rycerza i powierzał mu zbudowanie grodu. Tak było i zapewne w przypadku grodu bieckiego nad rzeką Ropą. Uznano, że istniejący gród jest za mały w dodatku niemal w ruinie, a zatem lepiej będzie na wyższym skalistym wzgórzu zbudować nowy zamek obronny. Do tego zadania król wyznaczył dzielnego i wiernego rycerza Ścibora. Na wzgórzu do dziś zwanym zamkowym, zbudowano z pomocą ludności z osad leśnych drewniany zamek obronny otoczony wysokim ostrokołem. Lasy miejscowe dostarczały dobrego budulca i niebawem zamieszkał w nowym grodzie Ścibor z załogą rycerską gotową bronić powierzonych przez króla ziem i dróg handlowych. Gród miał także dawać schronienie miejscowej ludności w razie niebezpieczeństwa. Do dzisiaj w niewielkiej odległości od zamczyska zachowała się nazwa „Ścibórka”, zapewne niegdyś ziemia należąca do Ścibora, a w miejscu najstarszego kościoła pod wezwaniem św. Piotra we kościele dzisiaj istniejącym w posadzce jest płyta poświęcona Ściborowi, niewątpliwie potomkowi Ścibora mieszkowego.
W tradycji bieckiej istnieje bardzo stara legenda o tym, że we wnętrzu góry zamkowej spoczywa śpiące wojsko – według opowieści są to młodzi, przystojni, nie starzejący się ani nie umierający mężczyźni. Skąd się wzięli- niewiadomo. Jedni mówią, że są to wojacy króla Kazimierza Wielkiego, inni powiadają, że to zbrojni towarzysze króla Władysława Jagiełły, którzy po odniesieniu zwycięstwa w bitwie pod Grunwaldem, nadal czekają na stosowną chwilę aby znowu stanąć do boju o wolność ojczyzny. Tymczasem śpią snem nie przespanym i tylko wartownicy czuwają, nadsłuchując pilnie wieści ze świata. A kiedy Polska będzie w potrzebie, wyruszą stalowym hufcem aby bronić ziemi ojców. Od wschodniej strony, obok drogi przelotowej z Gorlic do Biecza, u podnóża góry zamkowej jeszcze do niedawna były drzwi żelazne prowadzące do piwnic, a w zamierzchłym czasach wejście do prowadziło w głąb tej góry i dalej tunelem aż pod miasto Biecz. Raz pewien śmiałek poszedł z łuczywem w głąb podziemi, gdzie zauważył olbrzymią komnatę, a w niej śpiące wojsko. Ów śmiałek pomimo swej odwagi stanął jak wryty. Strach go obleciał i zaczął uciekać. Niechcąco potrącił wystający kamień, który narobił wiele hałasu. Wtenczas jeden z czuwających rycerzy zapytał:
- Bracie - czy już czas?
- Nie, nie czas jeszcze - śpijcie nadal spokojnie - mówił strwożony śmiałek.
W późniejszych latach to wejście zamurowano w obawie zasypywania się tunelu. Ale u szczytu wzniesienia była dziura głęboka i gdy w Bieczu groźna zaraza szalała, zmarłych rzucano w tę czeluść, a potem otwór zagracono i zasypano ziemią. W czasie I wojny światowej, ludzie z nadzieją spoglądali w stronę góry zamkowej i pytali:
- Wyjdą śpiący rycerze - uratują miasto przed Moskalami?
Nie wyszli. Również gdy rozpoczęła się II wojna światowa, starsi mieszkańcy mówili:
- Teraz to na pewno wyjdzie śpiące wojsko i obroni Polskę?
I tym razem nie wyszło, nadal spało snem nie przespanym. Natomiast Niemcy jakby przez zawiść, lub na przekór tej pięknej legendzie, na szczycie góry zamkowej usytuowali szyb naftowy, a na zboczu wzniesienia zrobili drogę dojazdową do kopalni. Mieszkańcy Biecza i okolic z lękiem spoglądali na smukłą wieżę wiertniczą, gdy świder powoli zagłębiał się w głąb wspomnianej czeluści. Bali się aby groźna zaraza nie wydostała się z głębin na nowo nie rozpanoszyła się w Bieczu. W latach powojennych rozkopano górę zamkową w celach naukowo-archeologicznych. Odkryto fundamenty średniowiecznego zamku na podstawie których J. Gumowski wykonał szkic królewskiego zamku w Bieczu. Dzisiaj po tylu już latach trawa porosła wierzchołek wzniesienia, a na zboczach urosły dorodne akacje. Wiatr szumi w konarach pieśń o bogatej przeszłości Biecza, a zbrojni rycerze tak długo spać będą, jak długo pozostanie w pamięci potomnych ta piękna legenda.

Inna legenda odnosi się do XV w. kiedy to Maciej Korwin z wojskiem węgierskim napadł na Polskę i spustoszył ponad 200 wsi, król w obawie aby nie umocnił się w zamku bieckim, co by było niekorzystne dla miasta, polecił zburzyć zamek. W czasie burzenia zamku, kufry z kosztownościami i cennymi przedmiotami zapadły się w skalne groty. Czy same się po prostu zapadły, czy zostały tam ukryte dziś nie sposób ustalić. Nikt ich do dziś dnia nie wydobył, a o ich wartości i dużych ilościach krążą różne opowiadania. Niejednokrotnie zdarzało się, że różni śmiałkowie starali się dostać do skalnych grot, i gdy im się wydawało, że już widzą kufry czy skrzynie z kosztownościami, nagle jak wicher pojawiał się czerwony kur i czar skarbów pryskał. A śmiałek z przerażenia omdlewał i ledwo żywego znajdowano go dnia następnego. Czerwonego kura, który pilnuje skarbów zamkowych na zamczysku do dzisiaj zdarza się widywać w jasne księżycowe noce, w rocznice ważnych wydarzeń w bieckim zamku. 

1 komentarz:

  1. Trzeba również wspomnieć że są plany prac badawczych i rewitalizacji, ale.... góra zamkowa ma kilku właścicieli którzy nie zgadzają na żadne działania.

    OdpowiedzUsuń


Zostań Patronem Z Pogranicza